poniedziałek, 29 lipca 2013

Firanka,co żyje własnym życiem i kompromis

Uff...upalnie...

Na początku to dziękuję Wam, za słowa wsparcia w komentarzach pod ostatnim postem. Koniec końców doszłam do porozumienia z Arką (chociaż już jej realnie zagroziłam szeroko otwartym oknem) i też wykazałam się dobrą wolą - wyczyściłam, naoliwiłam, pogłaskałam i czułym słówkiem obdarzyłam:). I od razu widać moje i jej zadowolenie. To się nazywa symbioza :).Pytanie moje do Was - gdzie kupujecie/zamawiacie olej mineralny bezkwasowy do maszyn? 

Opowiem Wam dziwną historię...

Że szykuje się salon, to już gdzieś tam wcześniej pisałam. I, że szyję takie tam szpargały do salonu, też pisałam. No i dzisiaj padło na firankę. Piękną, kremową, taką o lnianym splocie, za niebotyczne kwoty. Do rzeczy jednak.

Kupiłam firankę na 270 cm wysokości, po skróceniu miała mieć 260 cm. Idealnie, żeby na podłodze nie leżała, a była 5 cm nad nią. Pani w sklepie poradziła, żeby jej nie obcinać, tylko podwinąć na dwie szerokości taśmy. No to wymierzyłam, zaprasowałam, przyszyłam i mierzę...Złożyłam firankę na pół, przykładam centymetr i....146 cm...Czyli cała ma teraz 292 cm! Cudowne rozszerzenie firanki! O ja ciapa! Bo mogłam ją na samym początku zmierzyć, ale pani w salonie i to nie byle jakim, powiedziała jak nic 270 cm! I co...idę machać rozpruwaczkiem, dołożyłam sobie roboty, i zaraz znów zrobię sobie saunę w pokoju od żelazka...Kolejnym razem najpierw zmierzę materiał...

A poniżej jej złośliwość - firanka.



Chyba sobie zrobię kawę mrożoną z lodami i bitą śmietaną na zachętę :). Macie ochotę?

Miłego dnia:)! Nie dajcie się upałom!

Biolożka :) 

EDIT :

Ukróciłam żywot firanki o całe 30 cm :). Koniec końców ma teraz 262 cm:).W sam raz:). Moje moce przerobowe w taki upał zdecydowanie maleją i za cały dzień przygód z firanką, gotowania i sprzątania, powstała firanka (sztuk 1) i pól zasłony. Zostało zatem 1,5 do obszycia. Ale to już szybko poleci. 

A dla ochłody obiecana kawa mrożona:). Mam nadzieję, że nadal macie ochotę :). 



Smacznego:)! 

Miałam dzisiaj jeszcze szyć kosmetyczkę na zaliczenie III poziomu LAS,ale chyba sobie odpuszczę :). Jak to kiedyś mawiali - FAJRANT! 


piątek, 26 lipca 2013

Problem z maszyną i etui

Witajcie!


Dziewczyny! Poratujcie! Moja maszyna sfiksowała...:(.

Mam uszyć 8 poduszek na krzesła. Każda z nich składa się z dwóch warstw lnu i dwóch warstw ociepliny włożonej do środka. Czyli łącznie około 3 cm. Muszę to razem zszyć a potem chciałabym przepikować. Ale moja maszyna nie chce łapać dolnej nitki, nie mówiąc już o szyciu i zszywaniu dwóch kawałków razem...:(. To o pikowaniu nie ma mowy. Próbowałam dzisiaj przeszyć te warstwy, ale masakra...Wyczyściłam, igłę zmieniłam, ale efektów dalej nie ma. Nadal coś mam z naprężeniem nici, bo ścieg jest taki pływający - zamiast trwale łączyć materiał, to widać przez niego Kraków...:(. Czy przydarzyło Wam się coś takiego? Macie na to jakąś radę? 


Chciałam uszyć Siostrzycy etui na jej nowiutki telefon - smardzfon szajsung :). W środku miała być warstwa polaru, ale oczywiście maszyna zastrajkowała i tyle szyć nie chciała. Kombinowałam i wymyśliłam, że do środka włożę złożoną na pół flanelkę :). Futerał jest miękki i chroni ekran telefonu. Wszyłam (wzorem futerałów "sklepowych") wstążeczkę, która ułatwi wyciąganie telefonu. Nie jestem do końca dumna z obszycia etui, ale dzisiaj zwalam winę na maszynę:)

Jako modelka, wystąpiła moja starusieńka nokia - Siostrzyca pobiegła odbierać imieninowe telefony :).




Siostrzyca zadowolona, to ja też :). 

Miłego wieczoru :)!!

Znalezione na FB :).




czwartek, 25 lipca 2013

Wędrujące książki i wymianka cz. 2

Witajcie :)!

Rzadko bywam ostatnio w blogosferze - mam na myśli bywanie aktywne, pisanie nowych postów, odwiedzanie Waszych blogów i zostawianie komentarzy. Ubolewam strasznie nad tym :(. Jednak więcej czasu spędzam przemieszczając się pomiędzy punktem A i B, B i A i po drodze kilka innych miejsc. Górskie wędrówki się tutaj nie liczą, bo są zdecydowanie bardzo miłe i relaksujące :).

Ale wracając do tematu posta. Od trzech tygodni gościłam u siebie książkę "Proste i modne szycie",która dotarła do mnie w ramach Wędrujących książek w portalu jakuszyc.pl


Książka ma charakter bardzo przystępnego i czytelnego poradnika z obrazkowymi instrukcjami m. in. o wszywaniu zamków, naszywaniu kieszeni czy o rękawach :). O tych ostatnich na swoim blogu pisze Karolina - polecam zaglądać na jej blog i posty "teoretyczne" pisane właśnie na podstawie "Prostego i modnego szycia ". Książka bardzo zielonym w szyciu bardzo pomoże :). Docelowo zamierzam swoją biblioteczkę uzupełnić o tą pozycję. Jutro niestety wędruje dalej do nie tak dalekiego Nowego Targu :). Dołączyłam do niej małe przydasie i niespodziankę biżuteryjną:).


Powyższe zdjęcie nie jest przypadkowe, bo wiąże się z pewną wymianką :). Materiał w piwonie dostałam od Mamy w zamian za uszycie ekotorby - można powiedzieć, że kupiła sobie 5 metrów materiału na ekotorbę :). A że reszta jej nie potrzebna, to zostawiła mnie :). Bardzo fajna wymianka :). Ale Mama do wymianek była nadal bardzo chętna - bo dostałam od niej jeszcze zestaw szyciowy z Lidla. Uszyłam w zamian dwie małe kosmetyczki:).


Zestaw bardzo fajny - zawiera nici, szpulki, igły i naparstek. Jak widać, jeszcze jest nierozpakowany. Mam nadzieję, że szpulki będą pasować do mojej Arki:). W Lidlu pojawiła się dzisiaj pieczątka - w nowych kolorach obudowy: czerwonej i niebieskiej. Dostałam w prezencie czerwoną :). Póki co będzie mieszkać w opakowaniu:).

Pamiętacie zestaw zakupowy i czerwoną ekotorbę ? Wzięły udział w akcji charytatywnej, ale organizatorka akcji wymieniła się ze mną na dwie bardzo ładne tkaniny - zieloną bawełnę w kwiaty i serca oraz bardzo przyjemną i miłą w dotyku flanelę. 


Wymianki uważam za bardzo udane:). 

Po ostatnich górskich wędrówkach dopadł mnie ból gardła i atak opryszczki (a już myślałam, że w tym roku mi się upiecze...). Ale nic to! Nie ma jak radość bycia na szlaku :)! Idę zatem leżakować i zbierać formę na jutro! Zamierzam dokończyć szycie poduszek na krzesła (dzisiaj listonosz przyniósł paczkę z ociepliną) i obszyć firany i zasłony. Forma potrzebna jak nic! 

Życzę Wam miłego wieczoru :)!

Pozdrawiam!
Biolożka :).

P.S. nie mam ostatnio jakoś ręki do dobrych zdjęć. Może coś w Nikosiu poprzestawiałam? Muszę sprawdzić :). Tymczasem darujcie:).





niedziela, 21 lipca 2013

1725 m n.p.m

Kto zgadnie, gdzie byłam :)?


Podpowiedź  w tytule posta:).



A teraz idę dać odpocząć moim sztywnym kolanom po dwudniowej górskiej wędrówce.

Miłego wieczoru :).

Biolożka



wtorek, 16 lipca 2013

Co noszę ze sobą...

Dobry wieczór :)!

Jakiś czas temu Iwonka ze słonecznego Paragwaju zaprosiła mnie do zabawy w ujawnienie zawartości torebki:). Z chęcią przyjmuję to zaproszenie i już ujawniam, co noszę ze sobą. 

Z racji lata i tego, że na chwilę obecną zawodowo nie pracuję, to torebka jest mała, taka sobie listonoszka. Ale mieści wszystko, co mi jest aktualnie potrzebne. A jak wiecie, kobiety potrafią dźwigać ze sobą naprawdę ciężkie torbiszcze. Pan Ślimak zawsze na to narzeka. 

Ale do rzeczy:

Najpierw dokumentacja fotograficzna:


Co w mojej torebce musi być:
  • kalendarz - co by mieć w czym ważne rzeczy zanotować :)
  • zestaw piśmienniczy (tutaj wersja mini, bo potrafię nosić ze sobą bardzo dużo różnych długopisów itp) - wiadomo, co by mieć czym te wszystkie ważne rzeczy napisać
  • portfel - starusieńki i wysłużony. Już kilka zamachów na niego było, ale nie oddam. Aż się nie rozpadnie :)
  • ekotorbę - na okoliczność ewentualnych zakupów :).
  • lusterko, błyszczyk, pilnik itp - w razie konieczności poprawienia stanu urody
  • plastry na opryszczkę - bo złośliwie czasem atakuje mnie znienacka :(
  • telefon i słuchawki - czasem gdzieś dzwonię, czasem ktoś do mnie dzwoni i czasem lubię posłuchać ulubionych piosenek:)
  • Robaczek czyli pendrive - a nuż się przyda
  • Chusteczki - no te bywają niezbędne.
  • Krem - na suche łapki
  • Klucze do domu  - widzicie napis na smyczy? "Przytul chemika - poczujesz reakcję" - hihi, dosłownie i w przenośni:). Dostałam ją za udział w warsztatach mikrochemii za czasów mojej większej aktywności naukowej :)
  • Często mam ze sobą książkę - lubię poczytać sobie w busach :)
  • No i latem obowiązkowo woda - musi być!
  • Coś słodkiego - jakbym przypadkiem zgłodniała (średnio co 3 godziny :P)

Do zabawy chciałabym zaprosić i mam nadzieję, że zaproszenie zostanie przyjęte przez:

4. Anię
6. Kasię


Dzisiaj pracowałam nad ponad dwumetrowym bieżnikiem. Ale taaak mi się nie chciało...Szyłam, prasowałam, znowu szyłam itd...Aż nitka się zerwała, materiał gdzieś mi się zawinął, krzywo przyszył i tym sposobem mam pół metra do sprucia. Rzuciłam bieżnikiem w kąt i teraz czeka na lepsze czasy. 

Mojemu pomocnikowi też się dzisiaj bardzo nie chciało:)


Miłego wieczoru Wam życzę :). 





poniedziałek, 15 lipca 2013

Dzisiaj o poduchach...

...bo nimi się dzisiaj zajmowałam :).

A przy okazji uwolniłam sporo szmatek ze szafy :). Coraz bardziej mi się to podoba :).

Dzisiaj na tapecie były poduszki do salonu  - utrzymane w zielono - lawendowej tonacji. Sztuk 4. Będą się wkrótce gościć na sofie:). A ja oczywiście na nich, no bo tak bez powodu ich nie szyję :P.

Modela miałam tylko jednego, więc jedną poduszkę prezentuje. 






Szczególnego uroku poduszkom, moim zdaniem, dodaje koronka - taka babcina, rustykalna :). Będzie się dobrze wpasowywać w całość :). A mam ją z forumowej rozdawajki, o której pisałam jakiś czas temu :).

Z rozpędu uszyłam dzisiaj poduszkę na zaliczenie II poziomu Letniej Akademii Szycia. Potem nie zdążę i będzie zonk :). A tak z głowy i ja dzisiaj na niej swoją głowę zamierzam złożyć :). Uszyłam ją tylko dla siebie - taki będę lisek chytrusek :). Zachęcam Was do zaglądania na stronę jakuszyc.pl - oprócz fajnych artykułów, tutoriali i ciekawostek, to znajdziecie tam galerie prac uczestniczek LAS. Wielkie źródło inspiracji :). 



Sowia bawełna leżała już jakieś pół roku w szafie i też czekała na swój debiut :). Zrobiłam też drugie podejście do minky - na krótkie szycie jest całkiem nieźle :).


Idę testować poduszkę :).

Dobrej nocy :)!

niedziela, 14 lipca 2013

Lawenda i trawiasty len...

Czyli pierwsza odsłona dużego szycia:).

Kilka dni temu przyłączyłam się do zabawy "Uwolnij tkaniny z szafy" organizowanej przez Zapomnianą Pracownię . I dzisiaj nadarzyła się okazja by uwolnić pierwszą szmatkę, która spoczywała na dnie szafy od grudnia i została zakupiona z myślą o dodatkach do salonu. Wyciągnęłam ją dzisiaj z szafy i aż poczułam, jak lawendowe arboretum odetchnęło, że już zakopane (dosłownie) na dnie nie musi leżeć :). 

Dzisiaj powstała serweta na stolik kawowy:


Zdjęcie nie oddaje trawiastego koloru lnu - przy sztucznym świetle jednak trudno uzyskać dobre zdjęcie bez dobrego aparatu...:(. Przeżyłam małe rozczarowanie tym kolorem lnu, ponieważ zamawiając go na stronie Textilmaru, kolor wydawał się ciemniejszy i głębszy. No ale ostatecznie, ten też pasuje. 

Ponieważ czeka mnie jeszcze sporo szycia  z tych dwóch tkanin, postanowiłam sobie zorganizować pracę i powycinać elementy, żeby potem już tylko zszywać. 


Jak się odszyję z metrów lnu, kilometrów cudnej firanki (aż się boję ją szyć) i zasłon, to nadrobię bieżące zaległości:).

Miłego niedzielnego wieczoru :). 
 
 

piątek, 12 lipca 2013

Wymianka cz. 1

Witajcie :)!

Wróciłam na krótką chwilę do domu - porzuciłam sprzątanie i znów przygarniam maszynę. A szycia mnóstwo. Niby proste rzeczy, ale czaso i pracochłonne. O tym innym razem:).

Dzisiaj o wymiance:). Ponieważ podczas mojej nieobecności  przesyłki odbierała dla mnie Siostrzyca, dopiero dzisiaj otwarłam paczuszkę od Zielonej Krówki , z którą jakiś czas temu umówiłam się na wymiankę :). Bardzo twórcza była to wymianka, bo zajmujemy się zupełnie różnymi rzeczami.

Zielona Krówka zrobiła dla mnie cudny przepiśnik i jak sama babeczka na okładce wskazuje, będzie on przeznaczony na słodkie przepisy:). Prawda jest taka - gotować nie lubię :).






Od Zielonek Krówki otrzymałam jeszcze zieloną karteczkę - różyczki dojechały całe,  nie wygniotły się :).

Ode mnie do Krówkowego domu pojechał taki podarek - zestaw zakupowy i już podobno się sprawdza :).


A teraz idę na pyszne naleśniki zapiekane z serem na słodko i do tego owoce w wykonaniu Siostrzycy:). Ja jem bez owoców :P. Już się tam szykuje pierwsza porcja dla Ślimaczka :). 

W kolejnym poście o kolejnej wymiance i o zaproszeniu do zabawy:). 
 

niedziela, 7 lipca 2013

Zamieniłam maszynę...

...ale tylko chwilowo!

Na zestaw remontowo - porządkowy. Jak mus to mus, ale jaki potem będzie efekt :).


Na ścianie w tle będzie rustykalna czerwona cegła z kremową fugą. Zajawka pana Ślimaczka:). 

A poniżej mały kawałek modrzewiowego parapetu made by Pan Ślimaczek - wymaga jeszcze powtórnego szlifowania i malowania, ale już jest piękny. Będą na nim stać storczyki:).


Oprócz tego, że sprzątam w czasie remontu (robota głupiego!) to na mnie jeszcze w tym wszystkim przyjdzie czas  - porzucę mopa i znów przygarnę maszynę:). 


Miłego wieczoru! Piękna letnia pogoda! Wczoraj też "grasowały" świetliki:). 

czwartek, 4 lipca 2013

Poszła torba w ...LAS i Biolożka na Alasce :).

Witajcie! 


Uszyłam wczoraj ekotrobę z pierwszego poziomu Letniej Akademii Szycia. Tkanina już Wam dobrze znana - różana :). Ekotorba stanowi drugą część zestawu zakupowego wymiankowego (już drugiego :)). Ten tym razem powędrował do Zielonej Krówki, której bardzo zakupowe gadżety się spodobały:). W przyszłym tygodniu pokażę Wam, jaki cudowny przepiśnik Zielona Krówka dla mnie zrobiła :). Już wiem, że pomyka w listonoszwej torbie :).

Tym czasem kilka zdjęć - właściwie żadna nowość :). 








Tym czasem rozrasta się moja kolekcja małych kosmetyczek. Powstały dwie nowe. Lubię je coraz bardziej :).


W przyszłym tygodniu szykuje się duży projekt - Pan Ślimaczek zamówił 7mb zielonego lnu:). Będę mieć co szyć :).

Miłego wieczoru!! Bez komarów! 


P.S. mój zestaw zakupowy trafił na aukcję charytatywną tutaj i tutaj. Jeśli macie ochotę, to zapraszam :). 
A torba z tego posta sprzedała się przed wystawieniem na aukcję i pojechała aż na Alaskę! Mogę być nieskromnie z siebie dumna :). 



poniedziałek, 1 lipca 2013

Weekendowe wyprawy w góry... - Krościenko

Witajcie po weekendzie!!

Jak minął Wam ten czas? U mnie zapowiadało się bardzo deszczowo i z taką pogodą opuszczałam Kraków w piątkowe popołudnie. Aż do samego Krościenka padał rzęsisty deszcz. Na szczęście w sobotni poranek wyszło słonko i udało się nam wyjść na Trzy Korony w Pieninach. Co prawda zbyt wiele nie zobaczyliśmy, bo na samym szczycie była mleczna mgła, ale sama radość bycia na szlaku  - bezcenna:).


Na szlaku...








I na szczycie Trzech Koron...




Na koniec szczeżuja...czyli ja :).


A teraz idę zeszyć panią Ślimakową - w końcu znalazłam ku temu powód i motywację:).

Miłego popołudnia:)! 

P.S. Pojawiło się pierwsze zadanie w Letniej Akademii Szycia - szykujecie już tkaniny?